Te powstały z myślą o wiośnie i mają pasować do mojej ulubionej chusty, którą uwielbiam nosić w okresach przejściowych.
Zrobiłam je z mojej ulubionej włóczki, tym razem w barwach brudnego różu, przygaszonego szarawego fioletu i czegoś na granicy bordo i buraczka. Kurcze, chyba muszę postudiować nazwy kolorów, bo mi ciężko z określanim ich idzie.
Mitenki mają ściągacz dobrze przylegający do nadgarstka, dość wysoko zabudowany kciuk (nie lubię gołych kciuków) i wykończone są dyskretną falbanką, a raczej falką :)
Tutaj mitenki w blasku flesza i pozycji symulującej obecność łapek w środku ;)
A tu na mojej dłoni - lepiej widać ich długość. Jestem z nich bardzo zadowolona, bo nie są ani za długie, ani za krótkie. Tak w sam raz, żeby zakryć cały nadgarstek i sporą część dłoni oraz dawać możliwość manewrów palcami :)
Piękne mitenki :)zazdroszczę umiejętności bo ja na szydełku nie dość, że nie potrafię takich rzeczy robić to na dodatek brakło by mi chyba cierpliwości w połączeniu ze sobą tych wszystkich kolorów włóczki :)
OdpowiedzUsuńBeatko, ale to jest jedna włóczka :) A szydełkowanie jest prościutkie, ja zaczęłam robić na szydełku jesienią zeszłego roku. To wszystko moje początki :)
OdpowiedzUsuńOjej, ale gapa ze mnie, że nie poznałam :) Skoro Ty robisz na szydełku od niedawna to może i ja spróbuję :)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPróbuj i chwal się wynikami :)
OdpowiedzUsuń