wtorek, 28 stycznia 2014

Ocieplacz na kubek

Zima za oknem (piękna niesłychanie), chłodem wszędzie wieje, a herbata stygnie za szybko. Mimo mojej ogromnej miłości do zimy, mrozów i śnieżnych zasp (tak, tak, ja naprawdę lubię zimę i snieg :D) lodowatej herbaty o tej porze roku nie lubię. W domu nie mam z tym problemu - wypijam wszystko dość szybko, jak ma tą idealną temperaturę. Gorzej w pracy - ukropu pić nie lubię, a zanim się zorientuję, herbata jest już lodowata. Ale znalazłam na to sposób :) Ocieplacz na kubek (a raczej wielką filiżanę). Pozwala herbacie powoli tracić ciepło i delektować się napojem we właściwej temperaturze dłużej.




Jest z włóczek akrylowych. Myślałam, że może mnie łaskotać w usta w czasie picia, ale nic z tych rzeczy - ust nie dotyka :)
Podoba się Wam?


wtorek, 14 stycznia 2014

Pacynki na paluszki

Pacynki na paluszki są malutkie, milutkie i mięciutkie. Mieszczą się w kieszonce. Mogą towarzyszyć i wspierać w ciężkich chwilach (nawet tych, w których nie wypada brać ze sobą maskotki ;)). W podróży umilą czas. Świetnie też sobie radzą jako aktorzy domowego teatrzyku. Można się nimi bawić z kimś, lub samemu. Chyba w ogóle nie mają wad :)


Pacynki robiłam z myślą o grupie przedszkolnej mojej córy. Mają tam tablice motywacyjne i co tydzień dzieci, które zebrały określoną ilość stempelków dostają jakiś drobiazg w nagrodę. Niestety (albo na szczęście) Zosi bardzo przypadły do gustu i zapytała, czy to dla niej. Jakiej odpowiedzi mogłam udzielić? hihihi
W ten oto sposób pacynki zostały w domu, a do przedszkola robię meduzy. Ale o nich w następnym poście :)

sobota, 11 stycznia 2014

Kolorowa sówka

Ach, te sowy. Teraz wszystkim w głowie i mi też :)
Ta jest kolorowa, wesoła i radosna (zupełnie jak tej zimy wiosna, haha).
Tak sobie ją zrobiłam. Z potrzeby wydziergania czegoś kolorowego. Oczywiście już jej nie mam - dziecinie też przypadła do gustu.


Skorzystałam z tutka od Bunny Mummy (jjakież cuda robi - zobaczcie koniecznie). Tylko skrzydełka zrobiłam po swojemu i zszyłam nie igłą, a oczkami ścisłymi. Lubię łączyć brzegi szydełkiem, bo podoba mi się warkoczykowy brzeg :)
Ładna?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Czapka Rainbow Dash

Moja córa uwielbia My Little Pony, najbardziej Rainbow Dash. Jakże więc mogłabym odmówić jej czapki Rainbow Dash? Zrobiłam ją z grubych włóczek akrylowych, na polarowej podszewce, żeby ani zimowe chłody, ani wiatr nie były straszne. Wyszła tak:


z przodu grzywa zółto-pomarańczowo-czerwona


z tyłu zielono-niebiesko-fioletowa


o, a tu Rainbow Dash dla tych, co jej nie znają. 

Jestem z tej czapki niezmiernie dumna. Charakter tęczowego kucyka chyba udało mi się oddać, a co najważniejsze - Zosia ją od razu polubiła :)


(tu kolory wyszły ciut blado, ale widać, jak na główce leży :))