Od września dziecię me chodzi na balet. Marzyła o tym już od dawna. W końcu matka znalazła, zapisała i... strój do baletu skompletowała :) Co wcale nie jest proste, zwłaszcza jeśli na drugi koniec miasta jechać się nie chce lub fortuny do przeznaczenia na ten cel brak. Więc rajstopki i baletki propesjonalne (i dobrze, bo stopki po zajęciach suche) spódniczka i body hand-made.
Spódniczkę uszyłam od A do Z. Z 6 metrów sztywnego tiulu :)
Bardzo chciałam, żeby body było bawełniane, a takich w odpowiednim rozmiarze jak na lekarstwo. Kupiłam więc niemowlęce i przerobiłam.
Moja baletnica w pełnym rynsztunku prezentuje się tak:
(ależ jestem z niej dumna :))),
a ona - na szczęście - strojem zachwycona)
Cudowna mała baletnica a spódniczka pięknie się prezentuje na małej tancerce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńPiękna baletnica, strój magiczny i śliczny;-)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuń