czwartek, 27 lutego 2014

Pączkowy czwartek

Dziś tłusty czwartek, więc moje robótki nieco inne. Nie na szydełku, nie szyte, ale własnoręcznie wykonane :)
A jakie pyszne!


Pączkowego tłustego czwartku :)

środa, 19 lutego 2014

PoWalentynkowo

Wiem, wiem, już wszyscy o Walentynkach zapomnieli :) Nie przywiązuję szczególnej wagi do tego święta, za to chwytam każdą okazję, aby obdarować czymś swoje dziecię :) Ot, matka-wariatka ;)
Ponieważ ostatnio mam fioła na punkcie szydełka, tęczy (to chyba od dziecka mi się udzieliło, a może po prostu tęczowa radość mnie rozpiera), i babcinej metody szydełkowania, walentynka dla córeczki jest ich połączeniem. Oczywiście jak na walentynkę przystało jest serduszkiem - sporym, i milutkim, bo moja pociecha lubi się przytulać. Chyba stanęłam na wysokości zadania, bo od piątku Zofija nie rozstaje się ze swoją tęczową podusią. Żadne lale czy misie. Teraz wszędzie towarzyszy jej walentynkowe serducho od mamusi :D


serduszko zrobiłam z włóczek akrylowych
jest wypchane wypełniaczem do poduszek
z obu stron takie samo
.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Czapki, czapki, czapki

Ostatnio bardzo mi żółto i żółta włóczka nie chce się ode mnie odczepić (może to jakiś znak?, bo żółty to ulubiony kolor mojej mamy).
Z tego żółtego powstały trzy czapki: ludzik Lego nr 2, z kwiatkiem i pomponami oraz Fluttershy :)

Oto one:


tym razem nie na polarze, bo zima złagodniała, a włóczka gruba i cieplutka :)
z wywijanym dolem, żeby uszu nie przewiewało zbytnio
(nie wiem, czemu w nasyzm kraju tak wszyscy o przewianie uszu się boją ;)
bez klapek na uszy
oczka i uśmiech takie same, jak w pierwszej wersji  - siostrzeńcowi się bardzo podobają :)
inaczej też wykończyłam górę - nie dość, że tak bardziej mi się podoba, to i rozwiązanie ekonomiczniejsze, mniej wlóczki wymaga :)


urocza, słodka i bardzo, bardzo milutka :)
w wesołych i żywych kolorach - idealna dla małej śmieszki
posłuży zapewne długo, bo jest bardzo elastyczna :)


kolejny kucyk, tym razem Fluttershy :)
bez polarowej podszewki, bo w Rainbow Dash córze ciut przy ciepło
myślę, że tej czapeczce poświęcę oddzielny post :)
(tylko muszę śłiczne fotki zrobić :))

środa, 12 lutego 2014

Plaga biedronek

Zeszły weekend miałam biedronkowy. Gniotłam, cięłam, lepiłam. Dowiedziałm się też, że FIMO jest o niebo lepsza od zwykłej modeliny. Cudo po prostu. A zawsze wydawało mi się, że zachwyt nad nią to prestiż marki, nie jakości. Piatkowo sobotnia noc zweryfikowała moje poglądy ;)

Ponieważ praca była wyjątkowa pod każdym względem, obfotografowałam ją dokładnie, tak na pamiątkę. Proszę jakie śliczne ;) zdjęcia :)


Tu początek. Jasnoczerwone kulki są ze zwykłej modeliny - odłożyłam je na bok po trzech nieudanych próbach nabicia biedronek na patyczek do szaszłyków.
Na patyczku modelina bardzo się odkształcała, ciężko było nadać właściwą formę,
a dziurka robiła się ogromna (kilka udalo się zrobić, ale gra nie warta świeczki ;))


Wszystkie biedroneczki gotowe: trochę koralików, trochę zawieszek.
Czekają cierpliwie, aż włożę je do piekarnika.


Komu, komu świeżutki szaszłyczek z biedronek?
To już rano, więc światlo lepsze i wypieczone robaczki prezentują się przepysznie, nieprawdaż :)


Biedronki z szaszłyków powędrowały na sznurkowe bransoletki.
Pięć kolorów sznurka, trzy rodzaje biedronek (bordowe, czerwone i czerwone z brokatem)


W kupie raźniej ;)


Biedroneczki z małą dziurką posłużyły jako koraliki do kolczyków.
Ponieważ gusta są rożne, zawiesiłam je na biglach z kolorowych metali:
srebnych, miedzianych i w dwóch odcieniach zlota.


To kolczyki z biedronek zawieszek.
Na biglach w kolorze zlota, srebra i miedzi.


A tu zbliżenie porównawcze FIMO z brokatem i bez.
Które ładniejsze?


A na zakończenie postu relacjonującego biedronkową noc - stos biedronek.
Czyż nie wyglądają uroczo?
Mi się robi wesoło od samego patrzenia na nie :D

P.S. A tak na marginesie dodam, że biedroneczki powędrowaly na targi ślubne razem z producentem przepięknych sukien ślubnych Ladybird Polska :)